Czwarty dzień w założeniu miał być odpoczynkiem od chodzenia i zwiedzania, ale nie do końca nam się to udało.
Kierunek: Zatybrze. Inne, niekomercyjne i artystyczne spojrzenie na Rzym.
Klimatyczna dzielnica, po drugiej stronie rzeki (Trastevere). Pełna jest małych kawiarenek, ze stolikami wystawionymi na zewnątrz, dużo zieleni, kwiatów, unoszącego się zapachu kawy, gwaru, śmiechu i głośnych rozmów. Nie ma tu tłumów turystów, a ci, którzy już tu zawitają, niespiesznie spacerują po wąskich, brukowanych uliczkach. Za zakrętem kolejna kawiarnia, obok antykwariat, kwiaciarnia i stara apteka. Gdzieniegdzie pozostawione, oparte o ściany budynków, rowery, targ z owocami oraz kramik z drobiazgami.
Zwiedzanie Zatybrza zaczynamy jednak od drugiej strony. Kierujemy się na wzgórze Janikulum. Jest to jedno z najwyższych wzgórz, choć nie należy ono do słynnych 7 wzgórz, na których zbudowano Rzym. Nazywane jest również Złotą Górą, w jej podłożu można znaleźć złoty minerał przypominający złoto – mikę czyli „złoto ubogich”.
Próbując dojść na wzgórze, zgubiliśmy się trochę. Mówiono nam, że jak przekroczymy Tybr przez most Ponte Principe Amedeo di Savoia, będziemy widzieć tunel, przed tunelem w lewo. Nie wiem jak to się stało ale skręciliśmy w złe lewo i ominęliśmy cel naszej wycieczki. Zamiast podziwiać latarnię, która w nocy świeci trzema kolorami flagi włoskiej, ogród botaniczny oraz pomnik żony Garibaldiego, szliśmy niezbyt atrakcyjną stromą ulica wzdłuż murów, którymi park jest otoczony. Mury wysokie na 5-6 metrów odgradzały nas od zieleni, ławeczek, śmiechów dzieci i fajnych widoków. Tak więc kiedy traficie na te uliczkę to zawracajcie.
wszystko co ciekawe znajduje się za tymi murami
Tak czy inaczej, doszliśmy do placu Garibaldiego. Na środku placu znajduje się potężny pomnik Giuseppe Garibaldiego na koniu. W tamtym czasie, kiedy byliśmy w Rymie, poza tym, że był on związany z niepodległością Włoch, za dużo o nim nie wiedziałam. Okazuje się, że była to bardzo ciekawa postać. Wojownik, strateg, rewolucjonista ale również żeglarz i marynarz. Jego celem i marzeniem była jedność Ojczyzny. Walczył na Sycylii, w Rzymie, w Brazylii, Urugwaju, we Francji.
Mieszkał miedzy innymi w Tunezji, Stambule, Brazylii, Nowym Jorku czy Caprerze. Ta włoska wyspa u wybrzeży Sardynii była miejscem jego śmierci.
W Brazylii poznał swoją przyszłą żonę Anitę. Była to dzielna wojowniczka, która walczyła przy boku męża. Zmarła podczas walki w wieku lat 27. Mieli 4 dzieci, a jedno z nich – Menotti Garibaldi walczył w polskim powstaniu styczniowym.
Nieopodal znajduje się taras widokowy z jednym z najpiękniejszych widoków na miasto.
Cisza i spokój. Gdzieś w oddali pan prowadził psa na smyczy, para spacerowała po parku, podziwiając popiersia (są to bohaterowie walki o niepodległość kraju).
My siedzieliśmy na balustradzie tarasu z nogami za barierką, popijając zimne napoje, odpoczywaliśmy, na panoramie miasta pokazywaliśmy sobie wszystkie miejsca i zabytki, które już znamy.
Poniżej głównego tarasu jest platforma, z której codziennie o godzinie 12 strzelają z armat.
tak byliśmy zajęci podziwianiem tego co przed nami, że to jest jedyne zdjęcie jakie mamy zrobione w tym miejscu
Dalej szliśmy wzdłuż parku aż do fontanny Acqua Paola. Mimo, że byłam już parokrotnie w Rzymie, nigdy nie widziałam tej fontanny. Zarówno fontanna jak i pomnik Garibaldiego, nie są to zabytki podobne do tych, które znajdują się w centrum. Dookoła nich biegnie uczęszczana droga po której co jakiś czas przejeżdżają samochody. Są to miejsca gdzie można dojść, zobaczyć i pójść dalej.
Więc poszliśmy dalej. Przy ambasadzie Hiszpanii znajduje się wejście do Akademii Hiszpańskiej. W środku znajduje się dziedziniec oraz kościół św. Piotra in Montorio. Na środku dziedzińca znajduje się mała, okrągła świątynia Tempietto Bramantego. Podobno znajduje się ona dokładnie w miejscu gdzie ukrzyżowano św. Piotra.
Obok wyjścia z Akademii znajdują się szerokie, dosyć płaskie schody z wysokimi murami, na których znajdują się stacje drogi krzyżowej.
fontanna Acqua Paola
świątynia Tempietto Bramantego
droga krzyżowa z widokiem na miasto
Dopiero teraz, nareszcie doszliśmy do głównej części Zatybrza. Naszym głównym punktem był plac Santa Maria in Trastevere z fontanną pośrodku. Siedząc na schodach fontanny, podziwialiśmy bazylikę o tej samej nazwie, co plac. Legenda głosi, że została ona wzniesiona w miejscu gdzie z ziemi wytrysnęło źródło oliwy, ogłaszając, że niedługo przyjdzie na świat Zbawiciel. Każda bazylika, którą widzieliśmy, miała coś wyjątkowego, zwracającego uwagę. Tu spodobał nam się pozłacane, drewniane sklepienie.
Z tego miejsca, w którą uliczkę by się nie skręciło, będzie się zachwyconym. Ulica Via Lungaretta znana jest jako ulica tysiąca restauracji.
Nasza wycieczka kończy się przy placu Piscinula – kiedyś był tu publiczny kibelek. Cesarz Wespazjan opodatkował oddawanie moczu. Czyli można powiedzieć, że kupował siuśki. Wykorzystywał je do czyszczenia tog i ubrań. Kiedy jego syn Tytus spytał się czy nie wstyd mu zarabiać na siuśkach, w odpowiedzi cesarz podał mu monetę do powąchania i powiedział „pecunia non olet”
Spacer zakończyliśmy tak romantycznie, jedząc lody na wyspie Tiberina, otoczeni zielonymi wodami Tybru.